Religia na Tajwanie – zgodnie z konstytucją Republiki Chińskiej oraz szeregiem innych ustaw na Tajwanie dopuszczalna jest wolność wyznania. W 2005 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych na Tajwanie zarejestrowało oficjalnie 26 organizacji religijnych. Różnorodność religijna przyczyniła się do znacznego synkretyzmu między tradycjami.
W rzeczywistości Pekin był wściekły, gdy jesienią 2021 r. Tajwan otworzył tu swoje przedstawicielstwo. Zazwyczaj podobne placówki w Europie noszą jedynie nazwę stolicy: Tajpej. Fakt, że
Somaliland nie jest oficjalnie uznawany przez żadne państwo będące członkiem ONZ, ale utrzymuje nieformalne stosunki ze swoimi sąsiadami, Dżibuti i Etiopią, a także z Arabią Saudyjską, Francją, Ghaną, Irlandią, Kenią, Południową Afryką, Stanami Zjednoczonymi, Szwajcarią, Szwecją, Tanzanią, Wielką Brytanią i Zjednoczonymi
Tajwan, czy Zachód jest zjednoczony, czy Kissinger zmienił zdanie? Polska polityka zagraniczna - Jerzy Marek Nowakowski, 17 sierpnia 2022 r. Świat zawirował z powodu wizyty Nancy Pelosi. Kaprys– Hören Sie 351. Tajwan, czyli czy Zachód jest zjednoczony? - Jerzy Marek Nowakowski von Wszechnica.org.pl - Historia sofort auf Ihrem Tablet, Telefon oder im Browser – kein Herunterladen
Od zawsze podtrzymuje się tam chińskie tradycje kulturowe. Na świecie są tylko jedne Chiny, Tajwan jest niezbywalną częścią terytorium Chin, a rząd Chińskiej Republiki Ludowej jest jedynym legalnym rządem reprezentującym całe Chiny. Zostało to ustalone dawno temu w Rezolucji Narodów Zjednoczonych nr 2758.
Polka mieszka na Tajwanie. "Ludzie boją się tu wielkiej wojny". — Miałam ochotę na poznanie świata poza Europą, a Tajwan zdawał się nie być najtrudniejszym miejscem do życia w Azji — mówi Zuzanna Tomczuk, która jest kolejną bohaterką cyklu "Nowi Emigranci". — Tajwan to miejsce bezpieczne, czerpiące dużo z zachodniej
Q4FLc. Opera chińska, a więc także ta chińskotajwańska, różni się znacząco od tej europejskiej. Muzyka w operze azjatyckiej jest całkowicie różna od europejskiej. Śpiewacy-aktorzy więcej mówią niż ci na Starym Kontynencie, mają ostry, charakterystyczny makijaż, więcej tańczą. Słychać inne instrumenty. Wreszcie przedstawienia są krótsze. Polityka też jest różna od naszej. W ostatnich wyborach na Tajwanie zwycięstwo bardziej niepodległościowej, antykomunistycznej, ale też lewicowo-liberalnej Demokratycznej Partii Postępowej poprzedzone zostało demonstracjami ulicznymi studentów, którzy wdarli się nawet do siedziby jednoizbowego parlamentu, aby go okupować. Rządząca formacja KMT, sierota po Czang Kaj-szeku podzieliła się wtedy w opiniach, czy ów bunt akademików stłumić siłą, czy też nie. Tajwanizacja postępuje Gdy byłem tu przez pięć listopadowych dni, studenci wdarli się do siedziby – innej już niż wówczas – partii rządzącej, aby zaprotestować przeciwko jednej z ustaw przygotowywanych przez rząd. Czegoś takiego jednak u nas nie ma. W Republice Chińskiej (oficjalna nazwa Tajwanu) polityka przenosi się na ulicę, a ulica toruje drogę politykom do władzy. Jeżeliby na siłę szukać analogii z którymś z krajów Unii Europejskiej, to pewnie trzeba by wskazać na Węgry – ulice Budy i Pesztu protestujące przeciwko złodziejskim i aferalnym rządom socjalistów i liberałów wymościły szlak dla Orbána i jego Fideszu. Jestem w ROC (angielski, ale powszechnie stosowany skrót nazwy państwa) po raz czwarty w ciągu dekady. Tajwan zmienia się z upływem czasu – ale też się w pewnej mierze wcale nie zmienia. Zmienia się, bo o tym, kto rządzi w Tajpeju – stolicy państwa – decydują w coraz większym stopniu młodzi ludzie. To oni „wietrzą” elity i powodują, że inaczej niż w ChRL-u młodsi politycy mają realny udział we władzy. Zmienia się, bo postępuje rosnąca tajwanizacja, czyli proces identyfikowania się z wyspą, a nie państwem chińskim jako takim. Coraz mniej obywateli tego niespełna 24-milionowego państwa podziela słynną maksymę: „Dwa systemy – jeden naród”; przy czym w Pekinie z oczywistych względów woleli mówić nawet o „dwóch systemach – jednym państwie”. Ale też nie zmienia się, bo w oczywisty sposób ten jeden z najnowocześniejszych krajów świata ciąży – ze względów ekonomicznych, kulturowych, językowych i historycznych – do Chin. To w jakiejś mierze sprzeczność, ale będąca po prostu tajwańską rzeczywistością. Od trzech tygodni łatwiej jest dolecieć na Tajwan – LOT właśnie uruchomił połączenie do Seulu. Lecę do stolicy Korei Południowej – gdzie trwa właśnie ostry kryzys polityczny, którego jednym z efektów, ale też przejawów będzie wymiana premiera – ponad dziesięć godzin. Potem tylko dwie i pół godziny tajwańskimi liniami i jestem w Tajpeju. Oba państwa, Koreę i Tajwan, łączy to, że po raz pierwszy w historii wybrały na głowę państwa kobietę. A jednocześnie są twardymi konkurentami w gospodarce, specjalizującymi się w podobnych dziedzinach: najnowsze technologie, hi-tech, zastosowanie w przemyśle najnowszych odkryć naukowych. Tajwan – oaza wolności religijnej w Azji W stolicy Tajwanu mieszkam w hotelu Sherwood. Za oknami noc, ale ta pora dnia nie obowiązuje w tajwańskiej gospodarce. Ta jest na tyle silna, że Tajpej może sobie pozwolić na taki budżet na obronę, że stawia to ten kraj w pierwszej dwudziestce państw świata w tabeli wydatków militarnych! W hotelowym pokoju znajduję Biblię – niczym w amerykańskich hotelach – i wydawnictwo buddyjskie. Przecież ten kraj na tle Azji jest oazą wolności religijnych. Wiceprezydent Chen Chien-jen jest katolikiem, i to publicznie deklarującym swoją wiarę. W czasie godzinnego z nim spotkania pytam w tym kontekście o jego wizytę u papieża Franciszka. Rozpromienia się na to wspomnienie. Podkreśla, że był też w Asyżu i że towarzyszył mu tajwański biskup, Argentyńczyk, co ucieszyło jego rodaka z Watykanu. Mówimy o losie prześladowanych w ChRL-u chrześcijanach, podkreślam, że Parlament Europejski wydał rezolucję w obronie naszych braci w wierze. Nie mówimy o jednym: czy Kościół katolicki, który odegrał istotną rolę (co wynika choćby z dokumentów ujawnionych przez WikiLeaks) w nawiązaniu po półwieczu stosunków USA – Kuba nie odegra podobnej roli w trójkącie Stolica Święta–Pekin–Tajpej. Zapewne poprawi to istotnie los chińskich chrześcijan, ale też może mieć pewne znaczenie w przyciąganiu Tajwanu do ChRL-u. Zielone i tęczowe Tajpej Tajwańska stolica to bardzo nowoczesna metropolia, ale z hotelowych okien widać też stare, odrapane budynki, czas stanął tu w miejscu. Tyle że jeszcze większe kontrasty widać w sąsiedniej Chińskiej Republice Ludowej. Pracownicy hotelu i urzędnicy MSZ-etu pytani o trzęsienia ziemi tylko wzruszają ramionami: „Nie ma znaczenia, na którym piętrze się mieszka, co najwyżej na tych wyższych bardziej trzęsie, ale trzęsienie było nie dalej niż wczoraj i życie toczy się normalnie. Gorzej jest we Włoszech, gdzie wstrząsów jest dużo mniej niż tutaj, ale tam nie mają takiego lekkiego budownictwa jak nasze i stąd większe ofiary”. Czyli nienormalność oswojona do poziomu normalności. Czytam niedzielne wydanie „Taipei Times” i odnoszę wrażenie, że Tajwan to przykład tolerancji religijnej, ale i praktykowania zasady „róbta, co chceta”: na pierwszej stronie czołówka o paradzie równości – dopiero co przeszła ulicami stolicy. Dziennik podkreśla, że nigdzie w Azji homoseksualiści nie mają tylu przywilejów, ile mają na Tajwanie. Jadąc na spotkanie z ministrem spraw zagranicznych Davidem Lee Ta-wei (były ambasador przy UE, a następnie w USA), widzę, że niemal wszędzie są wydzielone pasy dla motocykli i skuterów. Ich właściciele parkują je w centrum, w wydzielonych miejscach – sznury jednośladów robią wrażenie. Gdziekolwiek jestem w Tajpeju, otacza mnie intensywna zieleń. Płuca stolicy… na każdym kroku. Muzeum czterech tysięcy lat Po latach znów zwiedzam National Palace Museum. Morze narodowych flag przed wyjściem: czerwień tła odbija się na granacie prostokąta po lewej stronie u góry. Pośrodku granatu jest miejsce na białe słońce. Tak Tajwan utwierdza swoją odrębność i autoidentyfikację. Przy wejściu do muzeum osiągnięcie tajwańskiej wynalazczości: licznik gości aktualnie odwiedzających budynek. Jest niedzielne popołudnie – jestem 1849. Głównie są tu miejscowi i turyści z Mainlandu, czyli… Chin kontynentalnych. Z nimi wiąże się polityka Pekinu: gdy na Tajwanie wygrała DPP, partia sceptyczna zbliżeniu z ChRL-em, natychmiast liczba chińskich gości zmalała i przez to znacząco zmniejszyły się dochody Tajpej. Moskwa używa szantażu gazowego, Pekin zaś, jak widać, turystycznego. Zatem przeważają w muzeum turyści azjatyccy i pewnie dlatego jakaś Chinka robi mnie, białemu, zdjęcie. Samo zaś muzeum jest najlepszym dowodem na chińskość Tajwanu i świadczy o ciągłości historycznej. Eksponaty ilustrujące początki chińskiej kultury sprzed 4 tys. lat. Zbiory z okresu III dynastii (okres 2070–221 p. Chr.). Porcelana z tradycyjnym chińskim motywem smoka. Tak czy inaczej muzeum ukazuje nie życie miejscowych aborygenów – których ostatnio przepraszała nowo wybrana prezydent, 60-letnia Tsai Ing-wen – ale kilkutysiącletnią kulturę chińską, oczywiście z Chin kontynentalnych. To kulturowa identyfikacja Tajpej. Choć nie musi się przekładać na politykę. Oglądam cudeńka wymagające niebywałej precyzji, cierpliwości i stosowania – przed wiekami! – specjalnych technik. Trzy kule, jedna w drugiej, rzeźbione z zewnątrz. Miniatura statku z 1737 r. z trzystoma chińskimi znakami. A potem oficjalna kolacja w pobliskiej restauracji – składa się z ośmiu dań. Mam poczucie, że jako szef delegacji nie mogę sprawić przykrości gospodarzom i nie zjeść wszystkiego do końca. Do kolacji tajwańskie piwo, które tak właśnie się nazywa – „Taiwan Beer”. Ale jest też piwo japońskie – „Kirin Ichiban”. Podkreślam ten fakt, bo ciekawa sprawa z tymi Japończykami na Tajwanie. Wcześniej Hiszpanie kontrolowali część wyspy, Holendrzy drugą. Azjatyccy sąsiedzi byli pierwszymi, którzy przejęli całą wyspę. I inaczej niż w Mainlandzie, gdzie byli okrutnymi okupantami tu, na Formozie (dawna nazwa kraju), zapisali się raczej dobrze. Na tyle, że dziś co najmniej połowa ludności, szczególnie starszej, ma wciąż sentyment do japońskiej obecności w Cieśninie Tajwańskiej. Problemem tego państwa jest – podobnie jak Japonii – demografia. Współczynnik zgonów przegania współczynnik urodzeń. Rodziny mają bardzo mało dzieci. Liczba ludności przed trzema laty, za mojego ostatniego tu pobytu, była niemal identyczna jak teraz – 23,5 mln. Terytorium kraju jest nieproporcjonalnie małe w stosunku do liczby ludności: ledwie nieco ponad 36 tys. km kw., czyli mniej więcej jedna dziewiąta powierzchni Polski. Stąd to poczucie nieustannego tłoku i tłumu. Gorzej wypadamy w porównaniach ekonomicznych – nie modlę się do bożka braku inflacji, tylko zauważam, że wynosi ona na Tajwanie raptem 0,14 proc. Z kolei PKB na głowę mieszkańca jest wyraźnie wyższy niż u nas, bo wynosi ponad 22 tys. dol., gdy u nas 14 tys. dol. (wg Trading Economics). Hotel Grand: od szacha do Eisenhowera Następnego dnia jestem w słynnym Grand Hotelu. Zbudowany pod koniec lat 50., w następnej dekadzie był w top 10 hoteli na świecie. To właśnie tu odbyło się na początku lat 80. zebranie założycielskie obecnie rządzącej Demokratycznej Partii Postępowej. To tu odbywały się wesela najsłynniejszych tajwańskich artystek i tu gościł młody gubernator Arkansas Bill Clinton. Mieszkali tu też Nelson Mandela, pani prezydent Filipin Corazon Aquino, ale przede wszystkim jedyny w dziejach Tajwanu urzędujący prezydent USA – gen. Dwight Eisenhower. Goście z Białego Domu, co do dziś podkreślają Tajwańczycy, zajęli wtedy 90 ze 100 pokojów hotelowych. Po Eisenhowerze przyjeżdżali na dawną Formozę już tylko byli lub przyszli prezydenci USA. Ale pierwszym VIP-em był szach Iranu Reza Pahlavi. Bywali tu też aktorzy: Elizabeth Taylor, Charles Bronson czy Alain Delon, i wszyscy chyba zachwycali się tym co ja – widokiem na Tajpej z góry, spojrzeniem na metropolię z perspektywy najwyższego wtedy i najpiękniej położonego budynku tajwańskiej stolicy. Dziś tym najwyższym jest wysokościowiec „101”, przez pewien czas najwyższy wieżowiec świata, dziś wciąż jeden z najwyższych (wyżej budują tylko arabscy szejkowie) i nieustająca duma Tajwanu. Polska i Tajwan – podobieństwa Wizyta w „ambasadzie” Unii Europejskiej na Tajwanie. „Ambasada”, bo oficjalnie – ze względu na ChRL – UE nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Tajpej. Jest zatem „przedstawicielstwo handlowe”. Podobne ma 16 krajów Unii. Tyle że polskie nazywa się „przedstawicielstwem Warszawy”. Reszta państw UE nie trzęsie portkami przed Pekinem i używa nazw państw, a nie stolic. Cóż, nadgorliwość gorsza jest od faszyzmu. Unijna „ambasada” mieści się na 16. piętrze budynku biurowego i jest w tym logika, skoro pracują w Tajpej dyplomaci właśnie 16 członków UE. Nasza placówka też mieści się w tym samym wieżowcu. Twarzą Unii tutaj jest Madeleine Majorenko, Szwedka podkreślająca ukraińskie korzenie (dziadek), pracująca dla Brukseli od 20 lat, czyli niemal od akcesu jej ojczyzny do UE w 1995 r. Tajwan jest jak Polska – i rząd, i prezydent są z tego samego politycznego obozu. Co więcej, po raz pierwszy w historii demokracji w obu krajach (nie licząc II Rzeczypospolitej) jedna partia ma bezwzględną większość w parlamencie, jednocześnie mając głowę państwa. Ale to niejedyne powody, aby bliżej zainteresować się Tajwanem – Republiką Chińską. Ciąg dalszy w najbliższy czwartek Źródło:
Ciekawym jest że nawet dla takich tworów jak Palestyna czy Sudan Południowy WHO ma dane. Tylko Tajwan wyróżniony jest „nie-istnieniem”. Czat-bot na profilu facebookowym WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) odpowie nam na wiele pytań, między innymi o to w którym kraju jak rozpowszechnia się koronawirus SARS-CoV-2. No chyba że zapytamy o Taiwan. Wtedy czat-bot udaje że nie rozumie pytania. Mogłoby to być uzasadnione tym że Tajwan nie jest państwem uznanym jednogłośnie przez społeczność międzynarodową i nie przynależy do WHO. No cóż, jak zapytamy na przykład o takie Kosowo, które również nie przynależy, odpowiedź jest całkiem konkretna, chociaż z zastrzeżeniami. Tylko w przypadku Taiwanu tak uparcie WHO przypomina nam że w/w „nie istnieje”. Pewnym „plusem” nieistnienia jest fakt że do dzisiaj zdaniem WHO nie dotarł tam … złowrogi koronawirus Nie jest to oczywiście pierwszy ani ostatni przypadek kiedy WHO uparcie przypomina wszystkim że to akurat Tajwan „nie istnieje” 1. 2.
Tajpej, stolica Republiki Chińskiej (Tajwanu), to miasto czyste, przestronne, nowoczesne, z zabudową, którą spotyka się w największych aglomeracjach na całym świecie. Stolica ma 2,7 mln mieszkańców (a więc żyje w niej mniej więcej co dziewiąty Tajwańczyk) i jest prawdziwym politycznym sercem państwa. W centrum Tajpej mieści się atrakcja turystyczna, która wiele mówi o historii ostatnich 70 lat państwa tajwańskiego, czyli dawnej Formozy. Poświęcono ją ojcu chrzestnemu antykomunistycznych Chin, który po porażce z Mao Zedongiem znalazł się na nieodległej emigracji właśnie tutaj. Obowiązkowy punkt programu: wizyta w mauzoleum Czang Kaj-szeka, ojca Tajwanu w obecnym kształcie. Akurat w dniu, w którym jestem, przypadają 130. urodziny przywódcy „państwa chińskiego na uchodźstwie”. Zaznaczają to odpowiednie napisy po chińsku z arabską liczbą 130. Coś mi tu nie pasuje. Pamiętam przecież, że Czang Kaj-szek urodził się w 1887 r. Na wszelki wypadek sprawdzam: tak, starzeję się, owszem, ale pamięć mi jeszcze, Bogu dzięki, dopisuje. Dopiero panna Wej Ji tłumaczy mi z ujmującym uśmiechem, że to taka tradycja: jeden rok dodaje się każdemu, bo ciąża to też życie. Czy to nie argument w polskiej debacie na temat ochrony życia nienarodzonych? Żołnierski ceremoniał Obserwuję w mauzoleum uroczystą zmianę warty. Inna niż te znane mi z Polski i Europy. Specjalny ceremoniał, nadzwyczajna celebra, ekwilibrystyczne ćwiczenia z karabinami, pompa, przepych. Potem widzę, jak obecni tam Europejczycy przedrzeźniają gesty tajwańskich żołnierzy z gwardii honorowej, gesty pompatyczne, przesadne, łatwe do obśmiania. Ja tego nie czynię: gość ma szanować obyczaje i obrzędy gospodarzy, obojętne, czy Polak na Tajwanie, czy Syryjczyk lub Afgańczyk w Polsce. Zmiany warty następują w mauzoleum co godzinę, między dziewiątą a siedemnastą. Żołnierze są całkowicie w bieli: mają białe uniformy i białe hełmy. Tylko buty są czarne, a wyłogi złote. To wszystko odbywa się na tle białych marmurów Chiang Kai-shek Memorial Hall. Życiorys żołnierza i rewolucjonisty Czang Kaj-szeka wiele mówi o obyczajach chińskiej prowincji przełomu XIX i XX w. Matka ożeniła go w wieku 14 lat z panną Fumei z tej samej wioski, Ksiku, w prowincji Cejjang. Miał syna Czang Czing-kuo dziewięć lat potem, szybko się rozwiódł. Z drugą żoną, która odegrała wielką rolę w jego politycznej karierze, dzieci nie miał, ale ‒ jak wszyscy znający się na rzeczy mówią ‒ doczekał się licznego potomstwa pozamałżeńskiego. Pani z tajwańskiego MSZ-etu, zapytana o to, kłania się grzecznie i odpowiada, że liczba dzieci Czang Kaj-szeka „na boku” nie jest znana, a jeśli ktokolwiek to wie, to tylko ich służby specjalne. W rzeczy samej, wtedy nie było jeszcze tabloidów. Przyszłemu przywódcy państwowemu umiera ojciec, gdy chłopak ma ledwie trzy lata. Tacy ludzie zwykle mają twardszy niż inni charakter. Młody uczeń Czang miał go chyba w nadmiarze, bo pokłócił się z dyrektorem szkoły i edukacji nie ukończył. Potem była już szybka kariera wojskowa, rozpoczęta w wojskowej akademii Kuomintangu, której mottem było: „Braterstwo, zręczność, szczerość”. Kolejny etap to kierowanie I Wschodnią Ekspedycją w 1925 r. To w walce zbrojnej wykuwało się przywództwo zarówno Czang Kaj-szeka, jak i jego największego rywala, szefa chińskich komunistów, ostatecznego zwycięzcy w tym boju o Państwo Środka Mao Zedonga. Na ścianie tajpejskiego muzeum mniej pompatycznego – o co nietrudno – niż nieznośne mauzoleum Lincolna w Waszyngtonie widzę fotografie z czasu, gdy wojna chińsko-chińska nie była jeszcze rozstrzygnięta: Czang z Rooseveltem i Churchillem w Kairze w 1943 r. A później Czang wysiadający z olbrzymiego czarnego cadillaca. I jeszcze wiele innych pamiątek z życia fascynującego człowieka, męża stanu, wojownika, chrześcijanina, który całą karierę poświęcił walce o niepodległość swojego kraju, a jej dużą część od uchronienia go od komunizmu. Chiński tygrys i tajwańska dzielna myszka Jestem na Tajwanie akurat w dniu wizyty liderki opozycyjnej partii KMT Hung Hsiu-czu w Pekinie i jej spotkania z prezydentem ChRL Ksi Jinpingiem. W prasie sprzyjającej rządowi pisze się wprost o zdradzie narodowej, a co najmniej o braku obrony interesów Tajwanu. Zapewne niedoszłej prezydent chodzi o pokazanie, że tylko rząd KMT w Tajpej może dobrze ułożyć stosunki tajwańsko-chińskie. Ale jak to często bywa, jest tu jeszcze jeden kontekst, o którym się nie pisze: wymiar wewnątrzpartyjny. Przewodnicząca Kuomintangu chce, spotykając się z przywódcą jednego z dwóch najpotężniejszych krajów świata, po prostu umocnić swoją pozycję we własnej partii. Czasem za wielką polityką kryje się, nie tylko w Azji, całkiem mała, przyziemna „polityczka”. A tymczasem chiński tygrys obserwuje tajwańską myszkę. Obserwuje tym uważniej, że prawa łapka myszki (KMT) idzie w stronę Pekinu, a lewa (DPP) ‒ wręcz przeciwnie. Przyszłoroczny kongres Komunistycznej Partii Chin ma ponoć wystosować ultimatum wobec Tajpej i określić czas, aby „zaprowadzić spokój na Tajwanie”, trawestując francuskie powiedzenie z okresu po Powstaniu Listopadowym („spokój panuje w Warszawie”). Na razie trwa spór o interpretację „konsensusu z 1992 r.”, czyli porozumienia między jednymi a drugimi Chińczykami, w myśl którego Tajpej wyrzeka się ogłoszenia niepodległości, a Pekin nie ingeruje w wewnętrzne sprawy Tajwanu. Tyle że ta umowa ma już prawie ćwierć wieku i trąci, nomen omen, myszką. Dla obu stron zresztą. Choć mam wrażenie – pytałem o to zresztą ministra spraw zagranicznych Davida Tawei Lee – że to Pekin jest bardziej sceptyczny wobec Tajpej niż Tajpej wobec Pekinu. Współpraca z Tajwanem: Węgrzy i Słowacy już czerpią zyski Kraje tworzące Unię Europejską są piątym (a były czwartym) handlowym partnerem Tajwanu na świecie. Z kolei dla państw UE Tajwan jest siódmym partnerem gospodarczym w Azji. Nawet naprężenie w relacjach między Pekinem a Tajpej nie zmieni ożywionych relacji handlowych. Z kolei dla Polski Tajwan jest ósmym partnerem na kontynencie azjatyckim, a z krajów Unii Polska, choć jest jednym z sześciu najbiedniejszych unijnych członków pod względem PKB na głowę mieszkańca, to z racji swojego wielkiego rynku (szósty co do wielkości w UE, a po Brexicie piąty) jest ósmym partnerem Tajwanu w Unii. Teraz nastąpi zapewne ożywienie w relacjach gospodarczych polsko-tajwańskich z racji podpisania wreszcie, po kilkunastu (sic!) latach, negocjacji umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania między Warszawą a Tajpej. Węgrzy zrobili to już sześć lat temu, Słowacy pięć. To dzięki temu relacje handlowe (i inwestycje) między Tajpej a Budapesztem kwitną. Viktorowi Orbánowi jakoś nie przeszkadza, że w ostatnich latach najbardziej ze wszystkich państw nie tylko Grupy Wyszehradzkiej, ale i całej „nowej” Unii postawił na Chiny. Nie uznał bynajmniej, że współpraca z Tajwanem mogłaby zdenerwować zdroworozsądkowych przecież Chińczyków z Chin kontynentalnych. To dobry wzór dla nas. Szkoda jednak, że ileś inwestycji i miejsc pracy uciekło już Polsce przez odłożenie na półkę umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, którą Węgry podpisały w 2010 r., a Słowacy w 2011 r. Rozmawiałem w Tajpej, skądinąd z inicjatywy szefa MSZ-etu Tajwanu, z właścicielem jednej z największych firm na wyspie, która zdążyła już pobudować dwie fabryki na Słowacji, pomijając inwestycje w Holandii i filię w Niemczech. Tajwan jest odrębnym bytem na politycznej mapie Azji, ale jednak jest coś, co łączy elity władzy tego kraju, ale też Chin, Japonii, Korei Południowej i Singapuru. To poczucie, że głową państwa (w wypadku Kraju Kwitnącej Wiśni dotyczy to funkcji premiera) zostaje się przede wszystkim dzięki poparciu wielkiego biznesu i dużym pieniądzom. Elity finansowe Tajwanu z jednej strony chcą współpracy z olbrzymim rynkiem Chin kontynentalnych, a z drugiej strony boją się zmajoryzowania i wchłonięcia przez mające niebywały kapitał firmy z ChRL. Dlatego też nie tylko protestującym podczas poprzednich rządów studentom, ale też sporej części przedsiębiorców podobała się wypowiedź pani prezydent Caj Ing-wen podczas uroczystości obchodów 105. rocznicy powstania Republiki Chińskiej (1911–2016). Mówiła ona, że: „Tajwan nie będzie przed nikim klękał”... Źródło:
Strona głównaGospodarkaPolityka404Strona nie istniejePrzepraszamy! Podana strona nie istnieje lub zmieniła lokalizację w zasobach artykuły
Tajpej Tajpej to stolica kraju Tajwan. Stolica Oficjalny język urzędowy dla kraju Tajwan to język . Język urzędowy Ustrój polityczny dla kraju Tajwan to . Ustrój polityczny Głowa państwa dla kraju Tajwan to . Głowa państwa Szefem rządu dla kraju Tajwan jest . Szef rządu Powierzchnia dla kraju Tajwan to km2. Powierzchnia km2 miejsce Miejsce pod względem wielkości powierzchni państwa na świecie dla kraju Tajwan to miejsce. Powierzchnia na świecie Liczba ludności dla kraju Tajwan to mieszkańców. Liczba ludności miejsce Miejsce pod względem ilości ludności dla kraju Tajwan to miejsce na świecie. Ludność na świecie Gęstość zaludnienia dla kraju Tajwan to osób/km2. Gęstość zaludnienia Dolar tajwański Oficjalna jednostka monetarna dla kraju Tajwan to Dolar tajwański. Jednostka monetarna Ustalona strefa czasowa dla kraju Tajwan to . Strefa czasowa Tytuł hymnu państwowego dla kraju Tajwan to . Hymn państwowy Kod ISO 3166 dla kraju Tajwan to . Kod ISO 3166 brak Domena internetowa dla kraju Tajwan to brak. Domena Internetowa Kod tablic samochodowych, rejestracyjnych aut dla kraju Tajwan to . Kod samochodowy Kod telefoniczny dla kraju Tajwan to . Kod telefoniczny Dominująca religia dla kraju Tajwan to . Religia dominująca Produkt Krajowy Brutto dla kraju Tajwan to . PKB Produkt Krajowy Brutto na osobę dla kraju Tajwan to . PKB na osobę
tajwan jest uznawany przez pozostałe kraje świata za niezależne państwo